W te upały kompletnie nie mam ochoty na żadne obiady, kanapki czy inne ciężkie jedzenie. Najchętniej żywiłabym się owocami. Ale ile kalorii mają te owoce? Właśnie kończę jeść pół kilograma czereśni, a około godziny temu zjadłam ponad pół kilo arbuza. I co teraz? Wiadomo, że nic, wiadomo, że świat się nie zawalił, ale jak to wpływa na mój bilans kaloryczny?
Postanowiłam sprawdzić nie tylko czereśnie i arbuza, ale również kilka innych owoców, na które jest sezon, by wiedzieć czym się napychać, a czym nie i żeby tą wiedzą podzielić się z Wami.
Pytaniem, jakie sobie zadałam było: ile owoców mogę zjeść na drugie śniadanie, jeśli dysponuję limitem 300 kcal. Dla porównania, 300 kcal to pączek zjedzony w towarzystwie czarnej kawy posłodzonej dwoma łyżeczkami cukru. Czyli taka typowa przekąska..
Zacznę od owoców niesezonowych, ale często goszczących w mojej diecie. 300 kcal to 600 g jabłek, czyli cztery przeciętne jabłka. Bananów w limicie mieści się tylko 335 g, czyli dwa małe banany. Panuje powszechna opinia, że banany są tuczące, ale jak widać nie jest aż tak źle, chociaż są to rzeczywiście najbardziej kaloryczne owoce w zestawieniu. Przechodzimy do owoców sezonowych.
Czym można się napchać pod korek?
Arbuzem – arbuzów można zjeść kilogram. I to miąższu, bez skóry!
Truskawkami – truskawki wprawdzie już się kończą, ale jakby ktoś spotkał, to niech je bez wyrzutów sumienia. 300 kcal to trochę ponad kilogram (1040 g).
Malinami – znowu ponad kilogram, dokładniej 1100 g.
Melonem – tym razem poniżej kilograma, ale wciąż sporo, bo 950 g.
Jeżynami – jeżyn, czy jak to niektórzy mówią w mojej okolicy, dziadów można zjeść 900 g.
Czego można zjeść całkiem sporo?
Na dobrą sprawę – wszystkich owoców, z wyjątkiem może awokado, ale nie o awokado dzisiaj notka.
Jagód – 670 g czyli gdzieś pomiędzy trzyma szklankami a litrem.
Wiśni – 640 g i jest to waga wiśni bez pestek (nie znalazłam kaloryczności dla takich z pestkami).
Czereśni – pół kilo, to nie jest tak bardzo dużo, gdy zestawimy to z ponad kilogramem truskawek, ale też nie jest źle.
Agrestu – 700 g
Brzoskwiń, moreli i nektarynek – tak samo jak wiśni na 300 kcal można zjeść 640 g.
Porzeczki czerwone – poniżej pół kilo – szczerze mówiąc tego się nie spodziewałam. Byłam pewna, że porzeczki załapią się do pierwszej grupy.
Jak mamy już poszczególne wartości, to wyobraź sobie, że spędzasz średnio aktywny dzień na działce i jesz to, co masz pod ręką. Zapotrzebowanie w takim średnio aktywnym dniu to, załóżmy, 2100 kcal (o zapotrzebowaniu kalorycznym będzie niedługo notka). Więc jesteś sobie na tej działce i podjadasz to, co masz na krzakach i nie jesz nic innego. Załóżmy, że na krzakach masz: truskawki, maliny, jeżyny, wiśnie, czereśnie, agrest i porzeczki. I załóżmy, że z każdego krzaczka zjesz 300 kcal. To jest ponad 5 kg jedzenia! 5370 g dokładniej. Ja bardzo rzadko przekraczam 3 kg w ciągu dnia. Załóżmy jednak, że masz ogromną ochotę na porzeczki i tego dnia jesz tylko porzeczki. Mimo tego, że są najbardziej kaloryczne, to w dziennie zapotrzebowanie zmieści się ich prawie trzy i pół kilo.
Na szczęście ciężko utyć jedząc same owoce. Gorzej, jeśli założymy, że owoce „nie liczą się” i będziemy jeść je oprócz normalnych posiłków, a nie zamiast któregoś. Pamiętajcie: albo pączek, albo pół kilo czereśni!
Owoce zawierają dużo cukru, ale równocześnie są bogate w błonnik, który zapobiega nagłemu wzrostowi poziomu cukru we krwi.
Uważać należy na soki owocowe, które zawierają cukier (naturalnie) i to wcale niemało (przeciętnie 10%, czyli 25 g na szklankę) a nie zawierają błonnika. Pułapką mogą być również owoce suszone, bo przyjemnie się je je, nie wypełniają tak łatwo żołądka, a mają dużo kalorii. Morele suszone mają sześć razy więcej kalorii na gram niż morele świeże.