Tak się jakoś złożyło, że niedawno, w krótkim odstępie czasu miałam nieprzyjemność przypadkiem spotkać dwie bardzo toksyczne osoby, z którymi miałam zatarg w przeszłości. Zawsze mam w takich momentach problem: co robić? Jak się zachować?
Pierwsze spotkanie, zresztą tak jak i drugie, miało miejsce w sklepie. Zobaczyłam idącego w moją stronę maszkarona i zastanawiałam się czy uciekać, czy spuścić głowę i udawać, że go nie widzę? Podjęłam odważną decyzję i popatrzyłam mu w oczy. I wiecie co? I nic. Nie poznał mnie, ale ja poczułam się lepiej. Poczułam się silniejsza, bo nie stchórzyłam, bo stawiłam pewnemu swojemu lękowi czoło.
Zaledwie tydzień później natknęłam się na drugą taką osobę w sklepie. Tym razem, znając jej charakter, bardziej obawiałam się konfrontacji. I znów dylemat: patrzeć w ziemię? Kończyć zakupy w trybie ekspresowym zanim mnie zauważy? Popatrzyłam na nią ukradkiem i zobaczyłam, że ona bardzo mocno udaje, że mnie nie widzi. A zawsze była taka wyszczekana… Humor mi się od razu poprawił i z uśmiechem kontynuowałam zakupy. Potem do kasy, a przy kasie, kto był ostatni w dość długiej kolejce? No oczywiście, że ona. Stanęłam za nią. Bo czemu nie? Ja jej nie zrobiłam żadnej krzywdy, nie jestem jej nic winna, czemu mam jej unikać? Przecież nawet jeśli miałaby zamiar mnie zaczepić to co mi zrobi? Nic mi nie zrobi. Jej kłamstwa i gierki już mnie dosięgną. Nie ma żadnego narzędzia, którym mogłaby mnie zranić. Stałam więc w kolejce i byłam coraz bardziej wesoła, bo po pierwsze ona usilnie trenowała niepatrzenie w tył, a ja uśmiechałam się od ucha do ucha. Przezwyciężyłam irracjonalny lęk przed spotkaniem, przed konfrontacją i okazało się, że tak naprawdę nie było się czego bać.
Myślę, że dość często sami karmimy i nakręcamy swoje lęki. Boimy się ludzi, którzy nic nam nie mogą zrobić i nic dla nas nie znaczą. Bo co taka zmora przeszłości może zrobić? Powiedzieć, że w liceum miałam głupią fryzurę? A nawet jak wyciągnie coś mocniejszego i bardziej osobistego, to są to sprawy tak stare, że kto by się tym przejmował.
Zdarza się też inny typ spotkania z dawną jędzą, na którym jędza deklaruje zmianę i nawrócenie. Takim jędzom nie należy wierzyć, nie należy dać się znowu wciągnąć w siatkę zależności i manipulacji. A jeśli jędza naprawdę się zmieniała w czarodziejkę? To wspaniale, ale niech wiedzie swe czarodziejskie życie z dala ode mnie.