Tematy notek mam zaplanowane daleko do przodu, a tu, jak to często bywa, życie podrzuca coś innego.
Dwie godziny temu zadzwonił telefon z przedszkola. Pani dyrektor zadzwoniła z pretensjami, że wypełniłam nie ten druk co trzeba zgłaszając dziecko do rekrutacji. Mój błąd, racja, chociaż wynikający ze złego planowania ich strony internetowej. Jednak to, że popełniłam błąd nie uprawniało pani dyrektor do tego, jak mnie potraktowała. A potraktowała mnie z góry. Pokazała kto tu rządzi. Pokazała kto kogo powinien na kolanach przepraszać. Była agresywna, nieprofesjonalna i w dodatku co chwilę podkreślała, jaką łaskę mi robi dając mi drugą szansę na wypełnienie papierów. A ja zamiast być asertywną, zamiast trochę może ją stonować skuliłam się w sobie i pozwoliłam na siebie krzyczeć.
Mimo wszystkich tych wcześniejszych postanowień gdzieś tam kołacze mi: może to i lepiej? Może gdybym się odgryzła to ona później mściłaby się na moim dziecku? Tego bym nie darowała. Najpierw jej, potem sobie. Może czasem nie warto być głośną i wyszczekaną, tylko właśnie odpuścić, nie dyskutować z takimi skamieniałymi reliktami PRL? Chyba rzeczywiście nie warto, ale z drugiej strony, jak nikt się nie przeciwstawi, to nigdy nic się nie zmieni.
W takim razie, by całkiem nie stracić wiary w siebie i wyrównać ten mój dzisiejszy bilans tchórzostwa zacisnę zęby i zrobię coś, co od dawna planowałam, ale brakowało mi odwagi. Na razie niech zostanie tak tajemniczo. Może kiedyś pochwalę się o co chodziło.