Słyszeliście o Duolingo? To portal do darmowej nauki języków obcych. Przez ostatnie 35 dni intensywnie testowałam czy darmowa nauka języków jest coś warta.
Czego chcę się nauczyć?
Języków. To w miarę jasne, ale jakich i w jakim zakresie:
- Francuskiego – uczyłam się go najpierw w liceum, potem na studiach, ale bez większych sukcesów. Coś tam świta, coś tam dzwoni, ale zupełnie nie wiem, w którym kościele. Przed rozpoczęciem kursu Duolingo nie umiałam nawet bez robienie błędów zapisać odmiany nawet podstawowych czasowników.
- Rosyjskiego – z tym językiem nie miałam prawie w ogóle styczności. Kila razy próbowałam nauczyć się cyrylicy, ale entuzjazm szybko mi przechodził i po przeliterowaniu kilku prostych wyrazów zapominałam o sprawie.
Oba języki bardzo chciałabym znać w stopniu komunikatywnym.
Dlaczego?
Nauczenie się angielskiego otworzyło przede mną wiele drzwi. Zarabiam dzięki angielskiemu, czytam mnóstwo ciekawych rzeczy (głównie na Redditcie), oglądam filmy i seriale. Mam nadzieję, że znajomość kolejnych języków poszerzy moje horyzonty. A poza tym po prostu lubię wyzwania.
Przed samym Bożym Narodzeniem zaraziłam się ospą od dzieci i styczeń zastał mnie jeszcze w łóżku, ale już w lepszym stanie ogólnym. Wreszcie miałam czas coś poczytać, coś napisać i temat języków wrócił. Przypomniałam sobie o Duolingo, o którym dużo słyszałam i z którym miałam bardzo krótką przygodę i postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę.
Funkcje Duolingo
Osobom znającym tylko język polski aplikacja oferuje możliwość nauki angielskiego. Ci, którzy posługują się angielskim jako tako, mają już znacznie szerszy wybór. Jak się domyślacie ja wybrałam Francuski i Rosyjski.
Tym, co różni Duolingo od standardowych kursów językowych jest grywalizowacja nauki. Zdobywamy punkty, możemy rywalizować ze znajomymi, dokupować za zdobyte punkty dodatkowe lekcje, zdobywamy poziomy. Francuski (tak samo pewnie inne popularne języki) pokazuje na boku plakietkę z procentowym zaawansowaniem znajomości języka. Tę funkcję można spiąć z profilem na LinkedIn i chwalić się potencjalnym pracodawcom.
Materiał podzielony jest na tematy i lekcje. Tematy składają się z różnej ilości lekcji, od jednej do ośmiu. Na telefonie podczas lekcji możemy dostać następujące ćwiczenia:
- wybranie obrazka wraz z podpisem przedstawiającego rzeczownik
- tłumaczenie zdania poprzez test wielokrotnego wyboru
- uzupełnienie właściwej formy gramatycznej poprzez test jednokrotnego wyboru
- po prostu tłumaczenie słowa/zdania (w obie strony, i z języka uczonego na podstawowy i odwrotnie)
- zapisanie ze słuchu prostego zdania.
Przy nauce przez stronę internetową dodatkowo dostajemy dochodzi czytanie zdań do mikrofonu. Za lekcję zdaną przez aplikację dostajemy od 10 do 13 punktów (w zależności od ilości błędów), na stronie dostajemy zawsze 10 punktów. W aplikacji możemy oblać lekcję i powtarzać ją zupełnie od nowa, na stronie za każdy błąd cofany jest pasek postępu i lekcja trwa dłużej.
W aplikacji komentarze gramatyczne są niedostępne, na stronie internetowej są dość skąpe. Myślę, że wcale nie jest to złe. Gdy miałam wkuć na pamięć odmianę przez osoby francuskiego être (być) ciągle się myliłam, ciągle robiłam literówki. Teraz, po wpisaniu wielu zdań typu: „Ja jestem duża”, „Ty jesteś bogaty” właściwa forma wskakuje automatycznie.
W sumie, małych dzieci nie uczymy zasad gramatyki, tylko metodą prób, błędów i powtórzeń opanowują język i zazwyczaj nie mają problemów z doborem właściwej formy, nawet jeśli nie potrafią nazwać części mowy.
Rosyjskiego uczę się praktycznie wyłącznie w aplikacji – zainstalowanie cyrylicy w telefonie było bardzo proste, dostosowanie klawiatury komputera byłoby bardziej pracochłonne. Pewnie kiedyś to zrobię, ale jeszcze nie dziś.
Na początku wydawało mi się, że cel, jaki sobie postawiłam, czyli zdobycie 50 punktów dziennie będę osiągać bez wysiłku. I rzeczywiście, przez pierwsze dwa tygodnie tak było, zazwyczaj robiłam więcej niż musiałam. A potem życie trochę przyspieszyło i muszę przyznać, że czasem jest to wyzwanie. Zresztą na screenie widzicie, że dzisiaj jeszcze nie zrobiłam ani jednej lekcji. I szczerze mówiąc mi się nie chce, ale przecież nie mogę stracić moich cennych punkcików.
8 thoughts on “Czy nauka języków musi być droga? – 35 dni z Duolingo”
borntobemybaby
(10 lutego 2017 - 11:22)Mm, brzmi interesująco 🙂 Zawsze chciałam mówić płynnie i rozumieć wszystko, co do mnie mówią po angielsku. Może warto spróbować? Zawsze boję się takich stron, czy nie będą gdzieś poukrywane opłaty czy inne dziwne historie.
Rozwyrazowana
(11 lutego 2017 - 20:35)W Duolingo jestem pewna, że nie ma żadnych płatnych haczyków. Trzeba być ostrożnym, bo oszustwa rzeczywiście się zdarzają, ale w Internecie jest mnóstwo wspaniałych, naprawdę darmowych programów.
L.B.
(11 lutego 2017 - 21:06)Jestem pod wrażeniem. Sama gdzieś starałam się szukać stron internetowych, dotyczących włoskiego i rosyjskiego, bo te języki mi się podobają najbardziej, angielskiego i niemieckiego nie potrafię, choć się ich uczyłam w szkole, no nie potrafię to może za dużo powiedziane. Coś wiem, ale moja znajomość i tak mnie nie zadowala, a przecież warto znać języki obce. Szkoda, że w Duolingo jest tylko możliwość angielskiego, a dopiero po znajomości angielskiego reszta, dobrze zrozumiałam?
Rozwyrazowana
(11 lutego 2017 - 21:23)Niestety, tak jak wiele fajnych rzeczy w Internecie Duolingo jest skierowane przede wszystkim do odbiorców anglojęzycznych i osobom posługującym się polskim oferuje tylko kurs angielskiego. Nie jest wymagane ukończenie kursu angielskiego, żeby korzystać z innych, ale nie ma kursu polski -> francuski, tylko angielski -> francuski, francuski -> angielski, niemiecki -> francski itd…
jotka
(14 lutego 2017 - 20:42)Chyba nie słyszałam, ciekawa jestem efektu 🙂 Życzę wytrwałości 🙂
Rozwyrazowana
(16 lutego 2017 - 19:26)Na razie umiem powiedzieć po francusku „Jesz jak świnia” (a nawet „Je pani jak świnia”), a po rosyjsku „Moja dziewczyna nie umie gotować, ale dużo je.”. Jedno i drugie na pewno przyda mi się w życiu. Szczególnie tego drugiego chciałabym kiedyś użyć. Dzisiaj korespondowałam (po angielsku) z klientem z Rosji i strasznie mnie kusiło, ale się powstrzymałam.
Leseratte
(23 lutego 2017 - 20:56)Nie korzystałam z Duolingo, ale mam konto na Memrise. Nauka tam wygląda bardzo podobnie: można wybrać sobie język bazowy (najwięcej „profesjonalnych” kursów to te z bazowym angielskim); poza tym można tworzyć swoje kursy, więc jest sporo ciekawych słówek, przydatne dla uczniów, bo mogą sobie po prostu wpisać słówka i powtarzać przed następną lekcją 😉 Minusem jest to, że nie każde tłumaczenie jest dokładne, niestety…
Rozwyrazowana
(27 lutego 2017 - 20:49)Też kiedyś korzystałam z Memrise, to było dawno temu, ale pamiętam, że nie byłam do końca zadowolona. Na pewno kurs, który sobie wzięłam (średnio zaawansowany francuski chyba) miał trochę podstawowych słów i bardzo zaawansowane słownictwo w temacie kościelnym: zakonnica, ołtarz, hostia i tak dalej, a miał być ogólny.
Poza tym gdzieś, ale nie jestem pewna czy na Memrise czy na jeszcze innym podobnym portalu był ten problem, że nie akceptowało synonimów. Na przykład w kursie były dwa określenia po francusku na krzesło, ale trzeba było zgadnąć o które konkretnie chodzi, bo prawidłowa odpowiedź była zawsze jedna. Pod tym względem Duolingo jest bardzo dopracowane i elastyczne.