Jeśli nie schowaliście się w norę, to pewnie zdążyliście usłyszeć, że do Polski dotarła gra, która zachęca dzieci do popełniania samobójstw. O temacie pisze TVN24, wiele lokalnych gazet, znajomi na Facebooku umieszczają ostrzeżenia w tonie: przegryźcie kable do Internetu, by chronić swoje dzieci.
Czy rzeczywiście powinniśmy wpadać w panikę? Ale zanim o tym, kilka słów o co chodzi, jeśli ktoś z Was jakimś cudem nie trafił jeszcze na tę informację.
Błękitny Wieloryb, Cichy Wieloryb, Blue Whale – gra pochodząca według różnych źródeł z Rosji lub Ukrainy. Polega na wypełnianiu codziennie jednego zadania przydzielanego przez „Mistrza gry”. Zadania mają wpędzić grającego w depresję tak, by ostatniego, 50 dnia grający popełnił samobójstwo skacząc z wysokiego budynku. Według różnych doniesień w Rosji samobójstwa popełniło 130-200 dzieci uczestniczących w tej grze.
Od czego się zaczęło?
Jakiś czas temu (kilka miesięcy) czytałam o samobójstwie rosyjskiej nastolatki, której matka (dziennikarka, jeśli dobrze pamiętam), łączyła tą śmierć z dziwną grupą na rosyjskim VK. Nie mogę znaleźć teraz gdzie o tym czytałam. Pamiętam, że matka dziewczynki prowadziła intensywną kampanię w Rosji, by namierzyć winnych śmierci jej dziecka.
Według niej, grupa nastolatków miała budzić się nawzajem o 4:20, by planować swoje samobójstwo. Mieli komunikować się przez internet przez jakiś własny, bardzo tajny kanał, budzące wiadomości też miały przychodzić w jakiś sposób nie zostawiający śladu na telefonie. Wiele domysłów, mało faktów. Domniemana nazwa grupy: Obudź mnie o 4:20.
Artykuł, który czytałam popierał tezę, że matka w żałobie szuka jakiegoś bloga na zewnątrz, by zdjąć z siebie poczucie winy, że nie dopilnowała dziecka, ale tak naprawdę niewiele znalazła.
Jaki jest związek między Niebieskim Wielorybem, a Obudź mnie o 4:20? Niektórzy twierdzą, ze jest to jedna i ta sama grupa/gra. Inne nazwy, łączone z tym samym zjawiskiem to: Morze wielorybów, F58, Cichy dom.
W Rosji prawdziwą panikę zaczął artykuł opublikowany w maju 2016 w Novaya Gazeta, który łączył śmierć 130 nieletnich z grupą na VK, a 80 z nich bezpośrednio z Niebieskim Wielorybem. Tak teraz myślę, że to, co czytałam jakiś czas temu, było tłumaczeniem i komentarzem do tego artykułu.
Według Radia Wolna Europa, żadna śmierć nie została bezpośrednio powiązana z grą. Ani jedna.
Niektóre ofiary Niebieskiego Wieloryba są wymieniane z imienia i nazwiska, tak jak dziewiętnastolatek z Kazachstanu. Czy jest to dowód? Wcale nie. Jego rodzina zaprzecza, że jego samobójstwo miało jakikolwiek związek z Internetem czy z grami.
Dlaczego w lutym temat nagle odżył?
W lutym tematem zajął się Rosyjski rząd rozpoczynając prace nad zaostrzeniem kar, za namawianie do samobójstwa. To, że ten temat w ogóle się pojawił, było oczywiści zasługą Niebieskiego Wieloryba.
Wiecie, im dłużej czytam o tym, tym bardziej przypomina mi to stalową linkę na szyi motocyklisty: duże pokrycie medialne, mimo braku dowodów, zainteresowanie rządu…
Czy znaczy to, że nie ma się czego obawiać?
Zazwyczaj wpisy o legendach miejskich mogę skończyć jakimś lekkim akcentem. Tutaj jednak tego nie będzie, bo uważam, że zagrożenie jest realne.
Nawet jeśli gra nigdy nie istniała, to zaczęła istnieć dzięki zainteresowaniu całego Internetu. Gdzieś, w zakątkach sieci czają się naprawdę źli ludzie, którzy pewnie już polują na dzieciaki poszukujące Błękitnego Wieloryba.
Zwiedziłam wiele różnych stron, które zajmowały się tematem. Na rosyjskojęzycznym The Question – portalu służącym do zadawania pytań – znalazłam informację o całej sprawie, której nie widziałam nigdzie indziej: w jesieni w Rosji został aresztowany administrator „Grupy Śmierci” na VK, właśnie za namawianie nastolatków do samobójstw. Nie znam się na rosyjskich stronach, nie wiem, które są wiarygodne, a które nie, ale rzeczywiście, informację o tym aresztowaniu znalazłam w kilku miejscach.
Redaktorzy Radia Wolna Europa skontaktowali się z kilkoma osobami podającymi się za mistrzów gry Błękitnego Wieloryba. Dostali nawet pierwsze zadanie – wycięcie znaku na skórze, ale potem kontakt się urwał.
Tak jak pisałam: w Internecie można spotkać psychopatów, szczególnie, gdy się ich szuka. Jeśli ktoś szuka gry, która ma doprowadzić go do samobójstwa…
Wiele lat temu zagadnął mnie na GG czy innej Naszej Klasie gość. Dziwny człowiek, ewidentnie próbował mną manipulować, obiecywał mi coś (nawet nie pamiętam co), jeśli będę mu posłuszna. On zostanie moim duchowym mentorem i przekaże mi wiedzę tajemną. Źle zniósł jak zaczęłam się z niego żartować. Powiedział coś w stylu, że tracę jedyną szansę w moim życiu i że jak będę błagać, to może mi wybaczy. Po kilku dalszych żartach z mojej strony, zostałam zablokowana. I w sumie nie stało się nic złego, ale zawsze zastanawiałam się, jaki był jego cel i co by zrobił, gdyby trafił na kogoś bardziej podatnego na manipulację.
Pilnujcie dzieci w Internecie. Pilnujcie siebie w Internecie. Nie podawajcie adresu, numeru telefonu czy innych danych nieznajomym.
4 thoughts on “Czy zagraża nam błękitny wieloryb o 4:20?”
borntobemybaby
(19 marca 2017 - 22:02)Ach, widziałam artykuły o tej całej grze… Nie wchodziłam w szczegóły. Twój wpis wszystko rozjaśnił, dzięki 🙂
Rozwyrazowana
(25 marca 2017 - 20:10)Bardzo się cieszę, że mogłam pomóc :).
L.B.
(23 marca 2017 - 13:59)Oczywiście, słyszałam o Niebieskim Wielorybie i że ta ,, gra” dotarła do Polski. Nawet sama coś chciała m o niej napisać, ale odpuściłam. Dla mnie jest to przerażające, ale pokazuje też ważny problem: że rodzice powinni poświęcają więcej czasu i uwagi swoim dzieciom, rozmawiać o problemach, jaki ich dzieci mają, a ewidentnie je mają, skoro uczestniczą w czymś takim, a nawet tego szukają.
Rozwyrazowana
(25 marca 2017 - 20:22)Tak, jedynym sposobem obrony jest bliski kontakt z dzieckiem. Nie szalona kontrola, nie odcięcie od Internetu – to nic nie da. Moim zdaniem dzieci których rodzice uważnie słuchają i poświęcają im czas są mniej narażone na taką manipulację ze strony nieznajomych.