Kiedyś (dawno temu) natknęłam się na ogłoszenie o konkursie na bajkę ekologiczną, nigdy nie wzięłam w nim udziału, ale napisałam dwie bajki. Dzisiaj pierwsza z nich.
Za górami, za lasami, w odległej krainie przez wiele lat rządził dobry i mądry król Eugeniusz. Miał długą brodę, i mądrą głowę, na której nosił prawdziwą złotą koronę. Kochał drzewa, kwiaty i dbał, by przyroda w jego królestwie rozwijała się jak najbujniej, bo wiedział, że dzięki temu jego lud będzie zdrowy i szczęśliwy.
Niestety, król Eugeniusz musiał zostawić na kilka lat swe królestwo pod nadzorem swojej najstarszej córki – Adeli. Serce go bolało na samą myśl o tym. Niestety, Adela była próżna, interesowały ją tylko stroje, fryzury i klejnoty. Czy ktoś taki znajdzie czas na to, by zająć się przyrodą?
Niestety, obawy króla potwierdziły się: księżniczka dni spędzała na kupowaniu nowych sukien, noce zaś na balach. Zapomniała o podlewaniu kwiatów, nie interesowała się stanem ogrodów, nawet jednej myśli nie poświęciła segregacji odpadów. Usłane niegdyś kwiatami łąki pokryły śmieci, krystalicznie czyste powietrze wypełniły spaliny. Król Eugeniusz, gdy wrócił i to zobaczył, wpadł w złość. Nakazał córkę zamknąć w wysokiej na sto metrów wieży znajdującej się gdzieś na dalekich obrzeżach królestwa. Księżniczka miała ją opuścić dopiero wtedy, gdy przyrodzie zostanie przywrócona dawna świetność, lub gdy znajdzie się śmiałek, który zechce wziąć ją za żonę i ją z wieży wypuści.
Lata mijały, księżniczka czekała na królewicza, lecz ten nie przybywał. Aż pewnego dnia na horyzoncie zamajaczyła ludzka sylwetka. W serce Adeli wstąpiła nowa nadzieja: to on, to na pewno on! Im bliżej jednak znajdował się wędrowiec, tym większe wątpliwości miała księżniczka: nie miał ani rumaka, ani zbroi… Wyglądał raczej na zmęczonego wędrowca niż na rycerza.
– Przybyłem cię uratować – zakrzyknął, gdy tylko znalazł się na tyle blisko, by dziewczyna mogła go usłyszeć.
– To wspaniale, lecz gdzie masz zbroję? Gdzie twój rumak? – spytała.
– Długa historia – zakłopotał się biedny śmiałek. – Otóż, mojemu rumakowi podkowy zardzewiały, tak jak i moja zbroja. A to wszystko przez kwaśne deszcze, które, nie wypominając, ty piękna na naszą krainę sprowadziłaś.
– To jak masz mnie zamiar uwolnić z tej wieży? – spytała zawstydzona księżniczka, bo lata osamotnienia pozwoliły jej zrozumieć, że popełniła ogromny błąd.
– Hm… – zasępił się rycerz. – W zasadzie to miałem zamiar wspiąć się po bluszczu, lecz widzę, że na tej wyjałowionej ziemi nic nie rośnie. Cóż księżniczko, widzę, że do końca będziesz musiała odsiedzieć swój wyrok. – I odszedł w siną dal zostawiając zrozpaczoną księżniczkę samą.
Lata mijały i w końcu nadszedł ten dzień, dzień, w którym księżniczka mogła wreszcie opuścić swe więzienie. Ze łzami wzruszenia witała się ponownie ze światem. Tuliła się do drzew, całowała kwiaty. Niestety, gdy weszła do zamku, czekała ją niemiła niespodzianka. Lata spędzone w wieży, zanieczyszczenie powietrza i wody, a także niezdrowe odżywianie odcisnęło piętno na jej dawniej nieskazitelnej urodzie.
Księżniczka rozpłakała się. Dlaczego, gdy była piękna i młoda, była taka głupie i próżna? Teraz była już mądra, lecz młodość i uroda zniknęły bezpowrotnie. Bała się, że do końca życia będzie samotna przez błędy swojej młodości. Myliła się jednak, bo gdy weszła do swojego pokoju czekał na nią ten sam rycerz, który odwiedził ją w jej samotni. Tym razem jednak był w lśniącej zbroi z bukietem najpiękniejszych kwiatów w rękach. Kwiatów z pięknego, królewskiego ogrodu.
2 thoughts on “Próżna księżniczka Adela – Bajka Ekologiczna”
borntobemybaby
(8 kwietnia 2017 - 12:56)Jak zawsze fajnie napisane i na dodatek z przesłaniem!
L.B.
(14 kwietnia 2017 - 17:15)Człowiek mądry po szkodzie. Interesująca bajka. 😉