Czemu akurat 10 km? Chyba dlatego, że na razie jest to dla mnie odległość kompletnie kosmiczna. Dzisiaj równie dobrze mogłabym założyć, że pobiegnę na księżyc. Po prostu niewykonalne. Mimo wszystko uważam, że przy dużej determinacji uda mi się to osiągnąć przed moimi urodzinami.
Dlaczego akurat chcę biegać, czemu nie 100 pompek? Dlatego, że nigdy nie biegałam. Przez problemy oddechowe przez całe życie byłam zwolniona na wuefie z biegania. Każda próba przełamania się kończyła się spektakularną porażką i zapaleniem oskrzeli. Bieganie stało się dla mnie synonimem czegoś, czego nigdy nie będę robić.
Nigdy specjalnie nie chciałam biegać tak dla samego biegania. Czasem w chwilach, gdy chciałam sobie coś udowodnić próbowałam. I nigdy się nie udawało. Mocno bolały te porażki.
Jeszcze w drugiej ciąży postanowiłam, że nie ma szans, teraz się uda, będę biegać jak tylko urodzę. Urodziłam i co? I nie biegałam. Bo sąsiedzi będą patrzeć. Bo nie ma czasu. Bo nie mam kondycji. Bo ćwiczę inaczej. A w ogóle to po co i bez sensu. Chęć spróbowania i postawienia wyzwania samej sobie wracała jednak od czasu do czasu. Problemem był czas. Z dziećmi nie pobiegam. Darek wraca późno z pracy, po zmroku nie puści mnie z domu.
Kiedyś, gdy przeglądałam Wykop trafiłam na krótki komiks. Całość nieważna, ale dziewczyna w tym komiksie biegała o świcie. To było rozwiązanie dla mnie. Jeszcze tego samego dnia odgrzebałam stare dresy, zainstalowałam na telefonie Endomondo i nastawiłam budzik na 5:30. Następnego dnia rano na zmianę biegnąc i maszerując pokonałam 2 km. Mimo wszystko byłam z siebie zadowolona. Nie mogę powiedzieć, że od tego czasu biegam bardzo regularnie, bo raz przeziębienie, dwa zmiana czasu i to, że o 5:30 było ciemno trochę mi namieszało, ale i tak udało mi się już przebiec już 2,5 km. Bez zatrzymań!
Przy okazji odkryłam, że w te biegające dni całkiem inaczej funkcjonuję. Nie potrzebuję kawy, żeby wystartować, dużo więcej jestem w stanie zrobić, dzień jest przyjemnie długi, a wieczorem dobrze mi się zasypia. Chciałabym znaleźć w sobie siłę, by codziennie wstawać przed szóstą, ale póki co strasznie mi ciężko.
Budzik już ustawiony, więc pozostaje mi tylko jutro znowu wstać i pobiec tyle, ile się uda.