Mówią, że możesz być kim chcesz. Myślę, że nie jest to prawdą, a na pewno nie jest moim celem. Nie chcę być kimkolwiek, chcę być najlepszą możliwą wersją samej siebie. Chcę walczyć ze swoimi wadami, chcę rozwijać swoje talenty i w tym wszystkim chcę być szczera ze samą sobą.
Nigdy nie będę baletnicą.
Nigdy nie będę zawodowym kierowcą.
Nigdy nie będę ani architektem ani prawnikiem.
Pewnie nigdy nie przebiegnę maratonu.
Z drugiej strony uważam, że mam w sobie wszystkie cechy i umiejętności, które mogą zaprowadzić mnie do życiowego sukcesu. Od jakiegoś czasu wciąż stawiam sobie cele, do których konsekwentnie dążę.
Moje cele to:
– schudnąć 30 kg (25 kg już za mną!);
– pisać, pisać i jeszcze raz pisać, a w końcu napisać i wydać książkę;
– być asertywną: mówić o tym, co mnie złości, ale też (a może przede wszystkim) mieć odwagę mówić o własnych błędach i porażkach;
– przebiec 10 km;
– opanować przynajmniej dwa języki na poziomie komunikatywnym;
– mieć większy porządek w domu;
– wstawać rano.
Dużo tych celów czy mało? Myślę, że z czasem lista będzie się wydłużać i będę ją weryfikować. O tym czemu takie cele i jak dążę do ich osiągnięcia w kolejnych notkach.