Miałam zamiar nie zabierać głosu w sprawie Czarnego Protestu, wielu mądrych i mniej mądrych ludzi wypowiedziało się na ten temat, czułam, że ja tu nie jestem już potrzebna.
Dzisiaj też nie będzie o samym Czarnym Proteście i projekcie ustawy zgłoszonym przez Ordo Iuris. Napiszę tylko, że jestem zdecydowanie przeciwna zmianom w obecnym prawie. Sytuacje, o których mowa są dramatyczne, bez dobrego, szczęśliwego rozwiązania i to osoby bezpośrednio dotknięte sytuacją (kobieta sama lub z partnerem) powinny mieć prawo decyzji.
Przechodząc do tego, co naprawdę chciałam napisać:
Może wiecie, że w propagowanie Czarnego Protestu zaangażowała się Dorota Wellman. Na co dzień, szczerze mówiąc, nie do końca jest mi z panią Wellman po drodze. Podoba mi się jej pewność siebie i przebojowość, prawdziwa samoakceptacja. Bardzo szanuję jej działalność charytatywną. Mniej podoba mi się pobrzmiewające czasem przesłanie, że wagi i wzrostu nie da się zmienić, a także kilka innych rzeczy.
To, co tak mnie poruszyło to wypowiedź pana Pospieszalskiego i Jacka Piekary. Ten pierwszy zasugerował, że Pani Dorota jest przedstawicielką trzody, ten drugi napisał wprost, że przy tym jak wygląda, aborcja jej nie grozi. W pierwszej wypowiedzi nie ma jednoznacznego połączenia trzody z wyglądem Pani Doroty, ale w szerszym kontekście jest to dość jasne.
I wiecie to jest ten moment, gdy po raz pierwszy przez klawiaturę przejdzie mi słowo „patriarchat”, choć z feminizmem też mi nie do końca po drodze. Z wieloma znanymi feministkami zgadzam się w tym samym stopniu, co z panią Terlikowską.
W jakim świecie dopuszczalne jest, by osoby publiczne, próbowały dyskredytować czyjeś poglądy mówiąc, że jest brzydki?
Dlaczego nikt nie pisze, że Pan Terlikowski nie ma racji, bo ma nadwagę?
Dlaczego tylko kobiety próbuje się w ten sposób uciszać?
To chyba właśnie patriarchat.
Piszę, kasuję, piszę, kasuję, bo ta sprawa budzi we mnie silne emocje, a nie chcę napisać za dużo. Mam bogaty zasób słów, jeśli chodzi o inwektywy i jakoś wszystkie cisną się na klawiaturę, a nie chcę zniżać się do poziomu tych, których krytykuję.
Dziewczyny, trzymajmy się razem i nie dajmy mierzyć swojej wartości naszą atrakcyjnością. Nie dajmy sobie zamknąć ust argumentem, że jesteśmy brzydkie lub puszczalskie, albo jedno i drugie na raz.
Powtórzę to, co napisałam w notce o prawdziwych kobietach: wszystkie jesteśmy prawdziwe. Wszystkie mamy prawo do wyglądania jak chcemy i bez względu na to, jak wyglądamy mamy prawo do własnych poglądów.