Czasem czytam, że bycie na diecie jest drogie, że przemysł dietetyczny jest wart jakieś zawrotne sumy i że dorzuca się do tego każdy, kto chce schudnąć. Nie zgadzam się. Uważam, że czymkolwiek byłby przemysł dietetyczny, to nie zarobił na mnie zbyt dużo. No chyba, że doliczyć do przemysłu dietetycznego Colę Light, to wtedy może 100 zł by się uzbierało, ale nie zysku, a mojego wydatku. Ja jednak Colę, bez względu czy Light, czy nie, zaliczałabym do budżetu na szeroko pojętą rozrywkę (taka ze mnie rozrywkowa osoba).
Odchudzanie na bogato
Jak ktoś ma pieniądze, to może zatrudnić dietetyka, trenera i w ten sposób schudnąć efektywnie równocześnie samemu nie poświęcając zbyt wiele czasu doszkalaniu się. I uważam, że ma to sens, jeśli ktoś ma pieniądze i chce je zainwestować w swoje zdrowie.
Można też kupić tabletki w aptece, kuracje odchudzające tanie nie są. Ja uważam (być może się mylę), że tabletki odchudzające działają na dwa sposoby. Sposób pierwszy: zapłaciłaś za tabletki tak dużo, że brakuje Ci pieniędzy na jedzenie. Sposób drugi: Zapłaciłaś za tabletki, zapłaciłaś za nie i trochę głupio by było zniweczyć efekt jedząc tego batona. A więc po prostu ograniczasz kalorie, bo czujesz się na diecie. Moim zdaniem za tabletki odchudzające nie warto płacić.
Jak odchudzanie, to i ruch, prawda? W wersji na bogato karnet na siłownię, odpowiednie ubrania, odpowiednie buty, pulsometr, może jakiś sprzęt do domu… W sumie nie ma pieniędzy, których by się nie dało na to wydać.
Odchudzanie po mojemu
Do kosztów samego jedzenia przejdę w kolejnym akapicie, a tutaj spróbuję podsumować, na co jeszcze poszły mi pieniądze.
Hantle pożyczyłam, więc 0 zł. Stanik sportowy, byle jaki i z wyprzedaży – 15 zł. Spodnie dresowe – 3 zł (używane). Bluza polarowa kupiona, bo miałam biegać w chłodne poranki – 5 zł (używana). Buty, najprostsze adidasy (oczywiście nie Adidasy) – 20 zł. Metr krawiecki – 3 zł. I tyle. Nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Jeśli ktoś mi ma zamiar wytknąć, że buty do biegania powinny być butami do biegania, to odsyłam do starszych notek i informacji, że w sumie przebiegłam mniej niż 20 km. Łącznie. W całym swoim życiu. Na takim dystansie nie ma szans zaszkodzić kolanom nawet najgorszymi butami. A dobre buty do biegania widziałam już za 100-200 zł, więc też tragedii nie ma.
Ile kosztuje jedzenie?
Jedzenie połowy porcji kosztuje połowę mniej, niż jedzenie całe porcji. Zrezygnowanie ze słodyczy, fast foodów i alkoholu również pozwala odetchnąć budżetowi. Tak więc na początek mamy oszczędność. A na diecie nie trzeba jeść wcale żadnego specjalnego dietetycznego czy organicznego jedzenia. Wystarczy zwykłe, tylko z głową.
Odpadają pewne tanie dania takie jak: placki ziemniaczane, racuchy i inne smażone na dużej ilości tłuszczu, ale wiele tanich opcji na diecie dalej jest dostępnych. Chociażby zupy. Zupy są tanie i bardzo korzystne jeśli chodzi o ilość kcal/g (chyba że dodamy do nich mnóstwo śmietany i zasmażki). Na diecie jadłam raczej droższy chleb – ciemny i pełnoziarnisty, ale jadłam go tak niewiele, że raczej wychodziłam na zero. Mniej tłuste mięso, którego starałam się używać, jest trochę droższe, ale również bez przesady i tragedii. Kasze są tanie, smaczne, sycące i pełnowartościowe. Naprawdę nie trzeba dużo wydawać, żeby jeść zdrowo. Nie podliczałam nigdy dokładnie ile wydaję na swoje jedzenie, ale wiedząc ile idzie na jedzenie całej mojej rodzinie, szacuję, że moja dieta kosztowała 10-15 zł/dzień. Może nawet trochę mniej, a na pewno da się taniej.
A co z wiedzą?
Tu z pomocą przychodzi Internet. Do informacji o kalkulatorach zapotrzebowania, kalkulatorach kalorii i tak dalej, o których już pisałam, jako dobre źródło inspiracji dodam subreddit 1200 is plenty, na którym znajdziecie przepisy na niskokaloryczne dania o wysokiej objętości. Bardzo przydatna rzecz.
Podsumowując dieta nie musi być równoznaczna z wydawaniem masy pieniędzy. Myślę, że prawie każdego stać na to, by zrzucić kilka kilogramów.