Utarło się, że kobiety są specjalistkami od sprzątania, gotowania i rodzenia dzieci. Chociaż z tym gotowaniem, to podobno mężczyźni mają lepsze predyspozycje, tylko zwyczajnie im się nie chce. Nikt nie kwestionuje też, że kobieta może być dobrą przedszkolanką, księgową, pielęgniarką czy lekarką. Gorzej z kobietą-mechanikiem, czy elektrykiem. Oczywiście mężczyzna-przedszkolanka też wzbudza emocje, ale ja dzisiaj nie o tym.
Denerwuje mnie założenie, że kobieta, która przychodzi do sklepu po piłę spalinową poszukuje różowej, ewentualnie najtańszej. A ja przed tą wizytą spędziłam trzy dni czytając o łańcuchach, koniach mechanicznych i producentach. Na szczęście sprzedawcy zazwyczaj dają się przekonać, że wiem mniej więcej czego chcę i potrzebuję najwyżej drobnej porady.
Najgorsze jest to, że ja również widząc kobietę na „męskim” stanowisku podświadomie kwestionuję jej kompetencje. Chciałabym napisać, że byłam ostatnio tu czy tam i zostałam bardzo profesjonalnie obsłużona przez kobietę znającą się na męskiej robocie. Pewnie kiedyś w życiu mi się zdarzyło, ale teraz sobie nie przypominam.
Oczywiście, bywają mężczyźni nie znający się na tym, co robią. Absolutnie nie neguję! I są mniej zauważani i mniej punktowani niż niekompetentne kobiety. Piszę o kobietach, bo choć chciałabym napisać, że wszystkie te stereotypy są nieprawdziwe, to niestety, kobiet-znawczyń na męskich stanowiskach jest niewiele.
Wspaniałą specjalistką była moja, nieżyjąca już, chrzestna matka. Była wynalazczynią, kobietą szanowaną w swojej branży, zdobywała liczne nagrody, występowała na konferencjach, zgłaszała patenty. I to w bardzo męskim środowisku! Choć nie lubiła narzekać, to przyznawała, że w tej branży kobiecie nie jest łatwo. Na sukces pracowała ciężko przez całe swoje życie, ciągle udowadniając, że nie znalazła się na swoim stanowisku przez przypadek. Zawsze chciałam być taka jak ona i wciąż chcę. Silna, pracowita, zdeterminowana i kompetentna. Chciałabym, by kiedyś moja wiedza i umiejętności wzbudzały taki szacunek i uznanie.
Myślę, że każda kobieta, która zna się dobrze na tym, co robi, szczególnie jeśli jest to praca wykraczająca poza stereotypowe kobiecie kompetencje, dokłada się do budowania wizerunku kobiety-fachowca. Każdy powinien znać się na tym, co robi. Każdy, kto zna się na tym co robi, powinien być ceniony i szanowany.
Na koniec anegdotka, by trochę zejść z tego podniosłego tonu. Ostatnio miałam okazję spróbować piwa „Pan IPAni” i bardzo mi posmakowało. Pierwsze kupiłam w Krakowie, ale po powrocie do domu postanowiłam go poszukać w lokalnych sklepach. W końcu przy mojej ulicy sklep rozszerzył niedawno asortyment o mnóstwo piw z małych browarów, nawet jak nie mają tego, to może coś podobnego? Za ladą zobaczyłam panią po czterdziestce. Nie wróżyło to dobrze mojemu „coś podobnego”, bo według mojego wyobrażenie piwo powinien sprzedać mężczyzna, najlepiej z brodą, ale postanowiłam spróbować. Skoro właściciel zainwestował w szeroki wybór piw, to powinien też zainwestować w wyedukowanie sprzedawczyni. Podchodzę więc i pytam, czy jest to konkretne piwo. Nie ma. A podobne? Pani nie wie jakie to było i ma prawo, bo nie musi znać całej oferty wszystkich polskich browarów. Pytam więc o coś mocno chmielonego – tak je nam w sklepie w Krakowie opisano. A to tak, pani ma. Pani poleca nowość – Harnasia mocno chmielonego i bieży do lodówek. Ręce mi opadły do samej podłogi, ale przezwyciężyłam niemoc i wskazałam palcem na półkę z piwem „alternatywnym”. „A z tych?” „A z tych, to bym musiała czytać.” – pani wydęła wargi. – „To podać tego Harnasia?”. Nie, nie podać. Wyszłam. Teraz sobie myślę, że chyba powinnam wrócić i poprosić panią, by trochę poczytała. Na pewno by jej nie zaszkodziło. Nawet jeśli byłyby to tylko etykiety.
(Oczywiście spełnianie się w stereotypowym kobiecym zajęciu nie jest niczym złym, ani gorszym. Dzisiejszym tematem jest kobieta w męskim świecie, stąd odwołania do takich, a nie innych przypadków. Bycie dobrą matką to potwornie ciężkie zajęcie, uwierzcie, że wiem coś o tym.)