Kwiecień nie był tak pracowity i owocny jak zakładałam. Przyjmijmy, że wiosenne przesilenie niekorzystnie na mnie wpłynęło. Zresztą to nic złego czasem trochę sobie odpuścić. Byle nie za często i nie za bardzo.
Miałam zamiar napisać 30 wierszyków dla dzieci – napisałam piętnaście.
Miałam biegać trzy razy w tygodniu – różnie to było.
Wciąż nie mogę się zabrać za czytanie czegoś wartościowego.
Czas więc chyba na plany na maj. Tak więc plany na maj:
– Regularniejsze bieganie.
– Przeczytam coś wartościowego. Zresztą co się będę rozdrabniać: przeczytam Pana Mercedesa Kinga, którego dostałam, przeczytałam kawałek i odłożyłam na półkę, przeczytam jedną z powieści po angielsku, które kupiłam okazyjnie i również odłożyłam na półkę i przeczytam coś z zaniedbanych klasyków. Może, którąś z lektur pominiętą w liceum?
– Wracam do poprawiania mojej książki. Miesiąc od niej odpoczęłam, mam nowe plany, nowe pomysły. Zobaczymy co się uda.
– Pójdę do lekarza i zrobię badania. Takie ogólne. Dawno nie byłam i kontrola się przyda. W ogóle u rodzinnego byłam ostatnio cztery lata temu. Jak mi się potwornie nie chce iść do lekarza. Tak strasznie, strasznie nie lubię lekarzy. Bardziej niż urzędników. Chyba właśnie dlatego jest to świetne postanowienie na maj.