Pewnie już słyszeliście: Moja znajoma była ostatnio w Galerii Krakowskiej i w ubikacji znalazła portfel.
Na szczęście w portfelu znalazła wizytówkę i łatwo namierzyła właściciela. Właściciel był dość… opalony…
Był strasznie wdzięczny tej mojej koleżance, że oddała mu portfel, wiecie miał tam paszport i wszystko i powiedział jej, że ma dla niej dobrą radę: Niech absolutnie nie bierze udziału w Światowych Dniach Młodzieży. Zasugerował, że coś może się stać. Coś złego. Nie wiem jak Wy, ale ja wolę nie ryzykować – będę trzymać się od ŚDM z daleka.
Oczywiście to legenda, która zyskała ostatnio ogromną popularność, a chyba jedyną prawdziwą informacją w niej jest to, że ja osobiście będę się trzymać raczej z dala od tej imprezy.
Ta opowieść jest stara jak świat, chociaż niedługo po zamachach na Word Trade Center zyskała chyba największą popularność. Wersja rozsyłana poprzez e-maile była znacznie bogatsza w szczegóły niż ta, którą Wam prezentuję i dotyczyła wielu miast na całym świecie.
W tej najpopularniejszej wersji nieznajomy nie gubił portfela, tylko brakowało mu pieniędzy, by zapłacić za zakupy.
Co ciekawe w 2001 roku można było napotkać ja też w Polsce, tyle że atak miał być dokonany w Galerii Mokotów bez związku z żadną imprezą masową. Ta historia uderza w powszechny lęk przed zagrożeniem z zewnątrz, któremu nie możemy zapobiec. Niedziwne, że zyskuje ogromną popularność za każdym razem, gdy zagrożenie terrorystyczne wydaje się większe niż zazwyczaj, czyli po każdym ataku i przed większymi imprezami masowymi, które są obarczone większym ryzykiem.
To, co mnie zastanawia to to, kim jest „Pacjent zero”. Czy jest to zwykły żartowniś, który celowo historię ożywia, za każdym razem gdy widzi okazję do jej rozpowszechnienia, czy idzie to zwykłym torem miejskiej legendy. A więc ktoś, w dobrej wierze opowiada znajomemu, że słyszał, że przed atakami w WTC jedna babka, która znalazła portfel, ale ostrzeżenie zachowała dla siebie i tak dalej, a ten znajomy powtarza znajomemu i atak z Nowego Jorku wędruje do Paryża, by w setnej wersji zawitać do Polski. Cóż, obie wersje są możliwe.
A jeśli przypadkiem spotkacie w Krakowie ogromnego gościa o ciemnej karnacji, z ciemną długą brodą ubranego w koszulkę ŚDM, to nie wpadajcie w panikę – to tylko mój brat. (Który mógłby się czasem ogolić.)