Czy owoce tuczą?

W te upały kompletnie nie mam ochoty na żadne obiady, kanapki czy inne ciężkie jedzenie. Najchętniej żywiłabym się owocami. Ale ile kalorii mają te owoce? Właśnie kończę jeść pół kilograma czereśni, a około godziny temu zjadłam ponad pół kilo arbuza. I co teraz? Wiadomo, że nic, wiadomo, że świat się nie zawalił, ale jak to wpływa na mój bilans kaloryczny?
Postanowiłam sprawdzić nie tylko czereśnie i arbuza, ale również kilka innych owoców, na które jest sezon, by wiedzieć czym się napychać, a czym nie i żeby tą wiedzą podzielić się z Wami.
Pytaniem, jakie sobie zadałam było: ile owoców mogę zjeść na drugie śniadanie, jeśli dysponuję limitem 300 kcal. Dla porównania, 300 kcal to pączek zjedzony w towarzystwie czarnej kawy posłodzonej dwoma łyżeczkami cukru. Czyli taka typowa przekąska.. Czytaj więcej o Czy owoce tuczą?

Napisałam książkę!

Skończyłam pisać książkę! Prawie 32 tysiące słów! Prawie pięć arkuszy wydawniczych!
Moja książka to dość typowa powieść dla nastolatek o nastolatkach i ich problemach. Głównymi bohaterkami są Emilka i Marta – dwie licealistki. Sympatyczne i bardzo normalne, tak jak ich przygody. Może nie ma w tym nic nowego, ale mojej mamie i przyjaciółce (a więc jedynym czytelnikom) podobało się.
I co teraz?
Teraz nic.
Wydrukowałam 5 egzemplarzy, które dam do przeczytania kilku życzliwym osobom, pewnie wprowadzę jeszcze trochę poprawek opierając się na ich opinii.
A potem?
A potem nic. Czytaj więcej o Napisałam książkę!

Jak schudnąć? – Wprowadzenie

Banalny temat, który chyba powinien był pojawić się wcześniej. Nie pojawił się, bo miałam dziwne poczucie, że póki nie osiągnę docelowej wagi, to nie mam wystarczającego dowodu, że moje metody działają. Potem zaczęłam tworzyć notkę i stwierdziłam, że jest zdecydowanie za długa i porzuciłam ją na jakiś czas. Chciałabym pokazać Wam, że odchudzanie nie jest trudne, prosto, łatwo i przejrzyście wytłumaczyć co zrobić, żeby osiągnąć sukces. Nie chcę zarzucić Was ścianą tekstu, przez którą ciężko przebrnąć, dlatego o tym jak schudnąć nie będzie jednej notki, a cały cykl. A jak wszystkie notki już opublikuję, to zrobię zakładkę na blogu z możliwie krótkim podsumowaniem wszystkich rad, żeby ktoś mógł sobie odświeżyć całość bez brnięcia w czytanie wszystkiego od początku.
Odpowiedź na pytanie: jak schudnąć jest równie prosta i oczywista, co samo pytanie: mniej jeść. Czego trzeba żeby schudnąć? Silnej woli, wagi kuchennej, wagi łazienkowej i dostępu do Internetu. Żadnych tabletek, pasów czy innych wynalazków.
Największym problemem w tym zestawie jest zazwyczaj silna wola, chociaż to żaden heroizm odmówić sobie ciastka. Osiągnięcie celu wagowego było dla mnie ważne i chyba całkiem straciłabym do siebie szacunek, gdyby wygrało ze mną ciastko. Po prostu trzeba w swoim życiu wyznaczać kierunek działania. Dla Ciebie może to być ciastko i to też jest ok. Cele mogą być różne, wszystkie jednak wymagają konsekwencji w dążeniu do nich. Jeśli chcesz nauczyć się języka obcego, to idź i teraz się go ucz. Jeśli chcesz przebiec maraton to teraz wstań z kanapy i przebiegnij się choć trochę. Jeśli chcesz schudnąć, to nie sięgaj po to ciastko. To wymaga trochę charakteru, ale naprawdę nie tak dużo. A wygranie wojny psychologicznej z ciastkiem, które patrzy na ciebie błagalnie i piszczy „Zjedz mnie!” jest bardzo satysfakcjonujące.
Wracające jednak do tematu głównego: zawsze byłam dość sceptyczna w stosunku do wszelkich diet cud, bezglutenowych (oczywiście wiem, że są osoby, które dietę bezglutenową stosują ze względów medycznych), paleo, oczyszczających czy innych Dukanów. Ja nie twierdzę, że te diety nie działają, bo spora część działa, ja tylko piszę, że to nie było dla mnie. Chciałam zacząć odchudzanie bez ładowania się w te wszystkie cuda i wytyczne. Myślałam (bo tak czytałam), że na dłuższą metę liczenie kalorii to będzie za mało, że w pewnym momencie będę musiała włączyć jakąś dietę niskowęglowodanową czy inną. Okazało się jednak, że nie. Do ostatniego kilograma doszłam po prostu licząc kalorie.
Co ważne, licząc kalorie trzeba być dokładnym i szczerym z samym sobą. Zapisywać każdego pojedynczego chipsa, każdą kostkę czekolady, każdego orzeszka. I patrzeć samemu sobie na ręce. Nie sięgać bezmyślnie po jedzenie, które jest pod ręką, bo takie podjadanie ciężko policzyć (tych frytek było 5 czy 15?) i łatwo o nim zapomnieć i w ogóle go nie uwzględnić w kalorycznym podsumowaniu dnia. Koniecznie musisz zjeść chipsa czy coś innego? Najpierw określ porcję, odłóż na osobny talerzyk, potem jedz.
Kolejna notka będzie bardziej konkretna, obiecuję! A w niej: ustalanie dobrego celu wagowego, ustalanie ram czasowych oraz (jeśli notka nie będzie za długa) ustalanie zapotrzebowania kalorycznego i dobieranie deficytu. Wszystkie notki z tej serii będą oznaczone tagiem „Jak schudnąć” i klikając w niego w chmurze tagów będzie można je wszystkie namierzyć.

Czytaj więcej o Jak schudnąć? – Wprowadzenie

Wychowanie kontra hodowanie

Staram się, by nie był to blog o dzieciach, czy, jeśli ktoś preferuje nowomowę, „parentingowy”, ale od czasu do czasu o dzieciach będzie, bo mam dzieci, jestem z nich dumna, a bycie matką jest ważną częścią mojego życia.
Najbardziej irytuje mnie jak ktoś mówi, że trafiły mi się grzeczne dzieci. Tak, pewnie bywają dzieci o cięższych charakterach, ale nie mówcie mi, że zachowanie moich dzieci to wynik tylko genowej loterii! Wychowaniu dzieci, kształtowaniu ich zachowań i charakteru poświęcam prawie cały mój czas i energię. Tłumaczę, proszę, wykazuję się anielską i nadludzką cierpliwością i samodyscypliną. Chwalę się teraz? Jasne, że się chwalę! W końcu jestem mamą bardzo posłusznego trzylatka, który nigdy nie dostał klapsa. Wiecie ile razy wymagało to ode mnie liczenia po cichu do dziesięciu? Pewnie doliczyłam już do miliona. Czytaj więcej o Wychowanie kontra hodowanie

Zaniedbajmy się razem

 W naszym społeczeństwie panuje głęboko zakorzenione przekonanie, że miłość i atrakcyjność nie tylko nie muszą, ale nie powinny iść w parze. Na etapie randkowania akceptowalne jest poszukiwanie partnera atrakcyjnego, ale po ślubie? Po ślubie można założyć dres i wyhodować brzuch, a druga osoba nie ma prawa narzekać. W końcu nas kocha, prawda?
W życiu różnie bywa. Zdarzają się choroby, zdarzają się wypadki, a czasem zdarza się po prostu przytyć. A w końcu, większość z nas ślubuje sobie przed ołtarzem być razem „w zdrowiu i chorobie” oraz „dopóki śmierć nas nie rozłączy”. Oczywiście łączy się to z byciem razem również w każdym stroju i w każdym rozmiarze. I dobrze, absolutnie nie uważam, że zmiana naszego wyglądu usprawiedliwia rozwód.
Mój mąż mnie kocha taką, jaką jestem. Kochał mnie i mówił mi, że jestem piękna, jak byłam gruba. I mówił to szczerze. Był ze mną na porodówce, gdzie też nie wyglądałam najlepiej. Widział mnie chorą, widział mnie zmęczoną, o braku makijażu nie wspominając. I co? I w sumie to nic, bo to, co nas łączy wychodzi daleko poza kwestie tego, jak wyglądamy. Czytaj więcej o Zaniedbajmy się razem