Trudne postanowienia

Ale wysyp postów w ostatnich dniach! Nic na to nie poradzę, że ostatnio mam TYLE do powiedzenia. Dzisiaj chciałam się pochwalić moim bardzo wymagającym postanowieniem.
Postanowiłam się ważyć raz w tygodniu. Nie brzmi trudno? No może i nie, ale muszę przyznać, że ostatnio ważyłam się dość obsesyjnie. Raz za razem. 5 razy dziennie, a czasem więcej. Moja waga stała się moją małą obsesją. Postanowiłam, że koniec. Raz w tygodniu i tyle. Przedwczoraj zrobiłam sobie taki dzień przed odwykiem i zważyłam się z tej okazji jakieś 10 razy. Wczoraj dzielnie ani razu nie stanęłam na wadze. Ciągłe ważenie się kusi mnie bardziej niż słodycze czy inne łamanie zasad diety. Jak przekroczę limit kalorii, to nie będę chudnąć, ba, mogę przytyć – to jest dla mnie jasne, ale jak znowu stanę na wadze, to przecież nic się nie stanie. Nikt nawet nie musi o tym wiedzieć, prawda? Właśnie dlatego uważam, że to postanowienie pomoże mi rozwinąć samokontrolę.
Kolejnym postanowieniem, które powinnam podjąć jest ograniczenie Internetu. Całe dnie spęd Czytaj więcej o Trudne postanowienia

Przeszczep kompleksów

Lista rzeczy, które chciałabym opisać rośnie i rośnie, mimo tego, że cały czas staram się pisać i mieć kilka notek w zanadrzu na dni, w których czasu na pisanie nie będzie. Więc piszę i piszę, a tematów zamiast ubywać, to przybywa.
Dzisiaj o przeszczepianiu kompleksów. Mam wiele własnych kompleksów, jest wiele rzeczy, które mi się we mnie nie podobają. Na przykład szeroki nos. Nie jestem też fanką swoich dużych stóp. I nigdy nie lubiłam swojego koloru włosów, choć ostatnio zaczęło się to zmieniać. Jakbym się zastanowiła, to znalazłabym jeszcze całe mnóstwo rzeczy, których nie lubię.
Najgorsze jest to, że jestem bardzo podatna na „przeszczep kompleksów”. Kilka lat temu moja kochana ciocia powiedziała mi, bez złej intencji, „O, widzę, że tak jak ja masz nieproporcjonalnie grube ręce.”. Pierwszy raz wtedy przyszło mi do głowy, że jest coś, za co mogłabym moich rąk nie lubić. Przyjrzałam się im dokładnie i stwierdziłam, że rzeczywiście są grube. Prawie nie ma miesiąca, by nie przeszło mi przez głowę „Mam grube ręce”. A przez 20 lat ani razu tego nie zauważyłam. Czytaj więcej o Przeszczep kompleksów

To nie wstyd!

Moja babcia jest mistrzynią wymyślania, czego można się wstydzić. W skrócie: można się wstydzić prawie wszystkiego. Dla kontrastu, któraś z koleżanek w gimnazjum za swoją mamą powtarzała: wstyd to pod latarnią stać. Racja, pod latarnią stać trochę wstyd. A co z innymi rzeczami?
Sama łapię się na tym, że wstydzę się wielu rzeczy. Kilka dni temu zaczęłam czytać „Makbeta”. Tak, po raz pierwszy. Biorąc książkę do ręki pomyślałam sobie: „Ale wstyd!”. No bo przecież jak to, uważam się za osobę inteligentną, w miarę oczytaną, a taki klasyk mi gdzieś umknął. Zresztą jak wiele innych pozycji, które czuję, że powinnam znać. Najbardziej ciąży mi chyba ten „Makbet”, „Hamlet”, „Iliada” i „Odyseja”. O i „Chłopi”. „Chłopów” też by wypadało znać. Czytaj więcej o To nie wstyd!

Podejmowanie decyzji

Mam straszny, koszmarny problem z podejmowaniem ostatecznych decyzji. Myślę, analizuję, porównuję, by stwierdzić, że równie dobrze, mogę tę decyzję podjąć później, kiedyś. W ten sposób marnuję całe mnóstwo czasu kilka razy podchodząc do tego samego tematu. Jakiś czas temu postanowiłam kupić materac do spania. Od pomysłu do realizacji minęło ponad pół roku, a i tak sprawa nie jest tak w 100% zamknięta, bo wciąż czekam na transport. Na czytaniu o materacach, porównywaniu ofert, szukaniu sklepów i producentów spędziłam dobre 10 godzin. Dobrze, że w końcu sprawę zamknęłam. Prawie zamknęłam.
No dobra, ale skoro 10 godzin spędzam szukając materaca, to wiecie ile godzin spędzam zastanawiając się nad budową domu? Kupnem mieszkania? Wzięciem kredytu? Myślę, że kredytowi poświęciłam jakieś 50 godzin. Kupno mieszkania, jeśli miałabym szacować to kolejne 50 godzin. A budowa lub kupno domu? Nie chcę nawet zgadywać. W każdym razie wiele, wiele godzin czytania o sposobach, o rodzajach, o doświadczeniach ludzi, o przepisach, możliwych komplikacjach… W tym czasie pewnie można by wybudować porządny dom. Podsumowując: podejmowanie decyzji nie jest moją mocną stroną. Za dużo chcę wiedzieć, wszystko próbuję przeanalizować, wziąć pod uwagę, porównać. Czytaj więcej o Podejmowanie decyzji

Ćwiczenia

Pisałam już o bieganiu, a przy temacie odchudzania wspomniałam o ćwiczeniach. Tak więc ćwiczę. 4-5 razy w tygodniu. Na początku ćwiczyłam z tym zestawem z youtube o tym.
Potem robiłam Szóstkę Weidera. Potem znów wróciłam do zestawu z youtube. Potem ćwiczyłam po swojemu, a teraz znów wróciłam do tego zestawu wprowadzając drobne modyfikacje. Co to znaczy „drobne modyfikacje”? Zamiast sobie robić przerwy robię ćwiczenia z Szóstki i zamiast delfinków deskę, i zamiast tych dziwnych pompek normalne, i pierwszą serię przysiadów robię z hantelkami. Delfinków nie robię z szacunku do sąsiadki z dołu – mimo wszystko za dużo hałasu.
Szkic tej notki przygotowałam jakiś czas temu, a od tego czasu znowu zmieniałam rytm ćwiczeń: znowu wróciłam do szóstki. Bo lato, bo plaża, bo fajnie by było mieć kaloryfer. Za pierwszym podejściem doszłam w A6W do dnia 28 chyba, więc teraz zaczęłam od 30. Stwierdziłam, że przez cały „międzyczas” nie zaniedbywałam mięśni brzucha więc mogę. Po pierwszym dniu ćwiczeń miałam koszmarne zakwasy, ale już jest dobrze. Czytaj więcej o Ćwiczenia