Niedawno w Polsce zapadł pierwszy wyrok skazujący za publikowanie nieodpowiednich zdjęć dziecka w Internecie. Więcej o sprawie można przeczytać tutaj.
W związku z wyrokiem pojawiło się całe mnóstwo artykułów o tym, co rodzic powinien, a czego nie. Gdzieś przeczytałam, że rodzić powinien każdorazowo uzyskać zgodę od dziecka na publikowanie jego wizerunku. Oczami duszy widzę, jak za każdym razem podsuwam do podpisania mniej więcej taką formułkę:
Ja niżej podpisany Tomasz M. legitymujący się z braku dowodu osobistego aktem urodzenia, udzielam jednorazowej zgody mojej mamie Katarzynie M. nr dowodu osobistego na publikację mojego wizerunku na jej profilu na Facebooku.
Dokładnie taką procedurę wdrażam od dziś.
A tak serio:
Rodzic ma prawo do dysponowanie wizerunkiem dziecka. Ma również obowiązek robienia tego mądrze i z wyczuciem.
Jako rodzic podejmuję wiele decyzji o życiu moich dzieci bez konsultacji z nimi. I mam do tego prawo. Mam taki obowiązek. Decyduję o szczepieniach, o tym czy i kiedy iść z nimi do lekarza, wybieram przedszkole (i decyduję czy będą do niego chodzić), decyduję o ich diecie.
Naprawdę, w porównaniu do tych wszystkich decyzji, które w przyszłości mogą zaważyć na ich zdrowiu i edukacji, to nie widzę podstaw żeby kwestionować prawo rodzica do decyzji o publikacji zdjęcia.
Obowiązkiem rodzica jest podejmowanie wszystkich decyzji tak, by dziecko zyskało jak najwięcej i jak najmniej straciło. Jak to odnieść do publikacji wizerunku?
Wydaje mi się, że nie ma potrzeby popadania w paranoję. Są przypadki skrajne (jak ten, w którym zapadł wyrok), gdzie rodzice publikują zdjęcia dzieci przekraczając granice przyzwoitości i dobrego smaku. Na pewno zdjęcia seksualizujące dziecko czy jednoznacznie ośmieszające nie są na miejscu.
Przypomina mi się filmik, gdzie rodzice golili na łyso nastolatkę, która wyśmiewała w szkole dziewczynę chorą na raka. Z jednej strony nie popieram gnębienia kogokolwiek, tym bardziej osób chorych, ale to, co zrobili ci rodzice, to moim zdaniem znęcanie się nad dzieckiem i w dodatku publiczne poniżanie. To zdecydowanie potępiam, choć wielu internatów było zachwyconych tymi metodami wychowawczymi.
Wydaje mi się, że normalny, kochający rodzic rzadko przekracza granice i publikuje zdjęcia, które nie powinny być publikowane. Mam trochę dzieciatych koleżanek i nigdy nie widziałam wśród ich publikacji nic, co uznałabym za nie na miejscu. Dobrzy rodzice nie potrzebują pisemnej zgody dziecka, by wiedzieć co jest ok, a co nie. Źli rodzice… Źli rodzice pewnie robią krzywdę dziecku na wiele innych, gorszych sposobów niż publikacja zdjęć.
A co z pedofilami?
Często pojawia się argument, że powinno się uważać jakie zdjęcia dzieci się publikuje, ze względu na grasujących pedofilów. Uważam, że publikacja zdjęć, na których widać całe gołe dziecko jest przekroczeniem granicy i to nie ze względu na pedofilów, a w kontekście prywatności. Widziałam jednak artykuły, które odradzają publikowanie zdjęć dzieci w strojach kąpielowych, a nawet zdjęć dzieci w ogóle, bo kto wie, co takiego pedofila kręci.
Uważam, że w zdjęciach z plaży, jeśli dziecko jest na nich w majtkach lub stroju kąpielowym nie ma nic złego. Paranoiczne doszukiwanie się w zdjęciach dzieci czegoś, co może się spodobać pedofilowi kojarzy mi się z obwinianiem zgwałconych kobiet o to, że ubrały się zbyt wyzywająco i to ich wina. Nie, to tak nie działa. Rodzic publikujący normalne, niewyzywające zdjęcie dziecka, nawet jeśli dziecko jest w samym pampersie czy majtkach, nie jest niczemu winny.
Podsumowując trzeba wiedzieć, gdzie postawić kropkę, której granicy nie przekraczać, ale w sumie Internet to wspaniałe narzędzie, które pozwala nam na bycie w bliskim kontakcie nawet z tymi, którzy są daleko od nas. Ja na pewno nie przestanę publikować zdjęć swoich dzieci, a Wy?
(Zdjęcie na górze notki pochodzi ze stocka. Mimo wszystko blog jest bardziej publiczną przestrzenią niż mój profil na Facebooku. Nie mówię, że nigdy żadne zdjęcie moich dzieci się tu nie pojawi, ale też nie czuję potrzeby wrzucania ich zdjęć tu i teraz.)
4 thoughts on “Prywatność i wizerunek dzieci”
florek
(21 maja 2017 - 16:01)Dla mnie wyśmiewanie kogoś chorego to takie skur**syństwo, że popieram tamtych rodziców. Choć to i tak nie było całkiem sprawiedliwe, bo wredna córusia jest tylko łysa, ale nic jej nie boli i nie boi się o swoje życie. Należy gnębić tych, co gnębią.
Z resztą wpisu się zgadzam.
Rozwyrazowana
(21 maja 2017 - 17:11)Moim zdaniem przemoc rodzi przemoc. Pewnie gdyby rodzice byli mądrzejsi, to córka nigdy nie zaatakowała chorej koleżanki. Jestem pewna, że nie był to pierwszy raz, gdy rodzice ukarali ją w okrutny sposób, przez co pokazali jej, że przemoc i okrucieństwo są ok. Że silniejszy – w domu rodzice, w szkole córka – może znęcać się nad słabszym. W domu była ofiarą, w szkole stała się katem.
Martynka
(26 maja 2017 - 17:46)Co do kontrowersyjnego filmiku z goleniem głowy nastolatki.. to może rodzice powinni najpierw sobie głowy za karę zgolić skoro źle córę wychowali? 🙂 Takie odwrócenie sytuacji. Karę dostała, ale włosy odrosną. O wiele lepsze byłyby jakieś prace społeczne – jak się namacha i napracuje to następnym razem się pięć razy zastanowi zanim się pośmieje z koleżanki chorej na raka.
Myślę, że publikowanie zdjęć dzieci to nic złego – ale należy pamiętać o umiarze i o dobrym smaku. I o tym, że niektórzy tylko czekają na zdjęcie dziecka pokazujące więcej niż powinno..
Pozdrawiam serdecznie, M.
Rozwyrazowana
(27 maja 2017 - 22:04)Tak, ci rodzice zdecydowanie zawalili w pewnym momencie. Zgadzam się, że kary, które czegoś uczą i skutują czymś pozytywnym (na przykład posprzątanym parkiem miejskim) są znacznie lepsze.