Lista rzeczy, które chciałabym opisać rośnie i rośnie, mimo tego, że cały czas staram się pisać i mieć kilka notek w zanadrzu na dni, w których czasu na pisanie nie będzie. Więc piszę i piszę, a tematów zamiast ubywać, to przybywa.
Dzisiaj o przeszczepianiu kompleksów. Mam wiele własnych kompleksów, jest wiele rzeczy, które mi się we mnie nie podobają. Na przykład szeroki nos. Nie jestem też fanką swoich dużych stóp. I nigdy nie lubiłam swojego koloru włosów, choć ostatnio zaczęło się to zmieniać. Jakbym się zastanowiła, to znalazłabym jeszcze całe mnóstwo rzeczy, których nie lubię.
Najgorsze jest to, że jestem bardzo podatna na „przeszczep kompleksów”. Kilka lat temu moja kochana ciocia powiedziała mi, bez złej intencji, „O, widzę, że tak jak ja masz nieproporcjonalnie grube ręce.”. Pierwszy raz wtedy przyszło mi do głowy, że jest coś, za co mogłabym moich rąk nie lubić. Przyjrzałam się im dokładnie i stwierdziłam, że rzeczywiście są grube. Prawie nie ma miesiąca, by nie przeszło mi przez głowę „Mam grube ręce”. A przez 20 lat ani razu tego nie zauważyłam.
Jakiś czas temu rozmawiałam z koleżanką i zwierzyła mi się, że jednym z jej największych kompleksów są krzywe palce u rąk. Spojrzałam na swoje palce i wiecie co? Są krzywe! To, co mnie najbardziej frapuje to to, czy zawsze takie były i po prostu tego nie zauważyłam, czy to ostatnio tak się pokrzywiły? Może ze starości?
Moja mama też ma zawsze dla mnie dobre słowo. Tak na serio, to moja mama zawsze mnie wspiera, bardzo kocha i chwali kiedy może. Równocześnie przygląda mi się uważniej niż inni. Ze dwa miesiące temu powiedziała, że mam grube plecy. Grube plecy! Wyobrażacie sobie? Też bym w życiu nie wpadła na to, że moje plecy są grube. To akurat mnie bardzo, bardzo śmieszy.
A jakby tego wszystkiego było mało wczoraj wyczytałam, że mam coś, co z angielska zwie się „hip dip” lub „violin shaped hips”. I w dodatku dowiedziałam się, że jest to powód do kompleksów. Ba, nawet znalazłam grupę wsparcia dla kobiet z tą „przypadłością”. I czyjś apel, by kobiety z tą „deformacją” nie nosiły bikini i obcisłych spódnic, i spodni, i sukienek. O tym, że moje biodra mają taki kształt wiedziałam, rzeczywiście to zauważyłam, ale po raz kolejny: nigdy nie pomyślałam, że komuś to robi różnicę.
Okazuje się, że prawie wszystko może być powodem kompleksów. I to, co mnie się wydaje straszne i rzucające się w oczy, może nie zwracać niczyjej odwagi. I oczywiście odwrotnie. Patrząc na ludzi zwracamy większą uwagę na cechy, które u siebie uważamy za ważne. Nie dawajmy sobie wpajać cudzych kompleksów i nie wpajajmy swoich komuś.
A tak na marginesie: materaca wciąż nie ma. Podobno jakiś problem z centralą materacową. Również podobno jutro ma już być.