Ale wysyp postów w ostatnich dniach! Nic na to nie poradzę, że ostatnio mam TYLE do powiedzenia. Dzisiaj chciałam się pochwalić moim bardzo wymagającym postanowieniem.
Postanowiłam się ważyć raz w tygodniu. Nie brzmi trudno? No może i nie, ale muszę przyznać, że ostatnio ważyłam się dość obsesyjnie. Raz za razem. 5 razy dziennie, a czasem więcej. Moja waga stała się moją małą obsesją. Postanowiłam, że koniec. Raz w tygodniu i tyle. Przedwczoraj zrobiłam sobie taki dzień przed odwykiem i zważyłam się z tej okazji jakieś 10 razy. Wczoraj dzielnie ani razu nie stanęłam na wadze. Ciągłe ważenie się kusi mnie bardziej niż słodycze czy inne łamanie zasad diety. Jak przekroczę limit kalorii, to nie będę chudnąć, ba, mogę przytyć – to jest dla mnie jasne, ale jak znowu stanę na wadze, to przecież nic się nie stanie. Nikt nawet nie musi o tym wiedzieć, prawda? Właśnie dlatego uważam, że to postanowienie pomoże mi rozwinąć samokontrolę.
Kolejnym postanowieniem, które powinnam podjąć jest ograniczenie Internetu. Całe dnie spęd Czytaj więcej o Trudne postanowienia …
Tag: cele
Ćwiczenia
Pisałam już o bieganiu, a przy temacie odchudzania wspomniałam o ćwiczeniach. Tak więc ćwiczę. 4-5 razy w tygodniu. Na początku ćwiczyłam z tym zestawem z youtube o tym.
Potem robiłam Szóstkę Weidera. Potem znów wróciłam do zestawu z youtube. Potem ćwiczyłam po swojemu, a teraz znów wróciłam do tego zestawu wprowadzając drobne modyfikacje. Co to znaczy „drobne modyfikacje”? Zamiast sobie robić przerwy robię ćwiczenia z Szóstki i zamiast delfinków deskę, i zamiast tych dziwnych pompek normalne, i pierwszą serię przysiadów robię z hantelkami. Delfinków nie robię z szacunku do sąsiadki z dołu – mimo wszystko za dużo hałasu.
Szkic tej notki przygotowałam jakiś czas temu, a od tego czasu znowu zmieniałam rytm ćwiczeń: znowu wróciłam do szóstki. Bo lato, bo plaża, bo fajnie by było mieć kaloryfer. Za pierwszym podejściem doszłam w A6W do dnia 28 chyba, więc teraz zaczęłam od 30. Stwierdziłam, że przez cały „międzyczas” nie zaniedbywałam mięśni brzucha więc mogę. Po pierwszym dniu ćwiczeń miałam koszmarne zakwasy, ale już jest dobrze. Czytaj więcej o Ćwiczenia …
Odchudzanie: przed i po
Ta notka nie będzie łatwa. Swoje zdjęcia z grubych lat najchętniej bym usunęła, zapomniała o tym okresie, ale tak było. Taka jest prawda: byłam gruba. Nie chcę się zagłębiać w medyczne powody pojawienia się mojej nadwagi. Mam 175 cm wzrostu, skończyłam liceum ważąc 57 kg, byłam szczupła, a nawet chuda. Do ślubu szłam ważąc jakieś 85 kg (na oko, bo jak ognia unikałam wagi). W pierwszej ciąży dobiłam do 101 kg. Między ciążami zbiłam wagę do 78 kg, ale dopadł mnie efekt jojo i znów waga pokazała 85 kg. Druga ciąża i pod koniec imponujące 105 kg. Trzy tygodnie po porodzie ważyłam 95 kg.
Czułam się z tym źle. Fatalnie. Wstydziłam się siebie. Postanowiłam to zmienić. Przeszłam na dietę. Nie na dietę cud, nie na modnego ostatnio Dukana. Po prostu pięć małych posiłków dziennie. Żadnych słodyczy. Żadnego cukru do herbaty. Koniec z białym pieczywem. Ciężki i tłuste potrawy i tak musiałam wyeliminować ze względu na karmienie piersią. Moim celem było zrzucenie 30 kg.
Cele i ambicje
Mówią, że możesz być kim chcesz. Myślę, że nie jest to prawdą, a na pewno nie jest moim celem. Nie chcę być kimkolwiek, chcę być najlepszą możliwą wersją samej siebie. Chcę walczyć ze swoimi wadami, chcę rozwijać swoje talenty i w tym wszystkim chcę być szczera ze samą sobą.
Nigdy nie będę baletnicą.
Nigdy nie będę zawodowym kierowcą.
Nigdy nie będę ani architektem ani prawnikiem.
Pewnie nigdy nie przebiegnę maratonu. Czytaj więcej o Cele i ambicje …