Zdrowie i samopoczucie w rozmiarze plus

Uwaga, będzie mocno subiektywnie!
Nad tym, jak było naprawdę z moim zdrowiem i samopoczuciem zaczęłam się zastanawiać niedawno pod wpływem pewnego wydarzenia. Byłam na szkoleniu, jeden z wykładów prowadziła dziewczyna tak bardzo podobna do grubej mnie. Mniej więcej w moim wieku, mniej więcej mojego wzrostu i wagi sprzed odchudzania, o bardzo zbliżonej figurze i typie urody. Mówiła ciekawe rzeczy, była dobrze przygotowana, ale moją uwagę zwrócił jej ciężki oddech. Dostała zadyszki od samego mówienia! Nie wielkiej zadyszki, nie takiej jak po biegu, ale oddychała zdecydowanie ciężej niż powinna. Zrobiło to na mnie piorunujące wrażenie, bo już zdążyłam zapomnieć jak ciężko oddychało mi się z dodatkowym balastem. Jak od czasu do czasu ktoś przez telefon pytał czemu jestem taka zdyszana. Mimo wszystko ja cały czas oszukiwałam sama siebie, że wcale nie jest z moim oddechem źle. Teraz też często słyszę przez telefon: a co ty taka zdyszana? Z tą różnicą, że zdarza się to jak ktoś zadzwoni gdy ćwiczę.
Moje serce też odwalało kawał koszmarnej roboty, szczególnie w ciąży. W ciąży miewałam tętno spoczynkowe sięgające 140 uderzeń/minutę. A 100-110 to była norma. W tej chwili moje normalne tętno to ok. 60 uderzeń/minutę. Połowę mniej. I ciśnienie też mam lepsze. Jestem przekonana, że mojemu sercu z tym zdecydowanie lepiej. Czytaj więcej o Zdrowie i samopoczucie w rozmiarze plus

Ćwiczenia

Pisałam już o bieganiu, a przy temacie odchudzania wspomniałam o ćwiczeniach. Tak więc ćwiczę. 4-5 razy w tygodniu. Na początku ćwiczyłam z tym zestawem z youtube o tym.
Potem robiłam Szóstkę Weidera. Potem znów wróciłam do zestawu z youtube. Potem ćwiczyłam po swojemu, a teraz znów wróciłam do tego zestawu wprowadzając drobne modyfikacje. Co to znaczy „drobne modyfikacje”? Zamiast sobie robić przerwy robię ćwiczenia z Szóstki i zamiast delfinków deskę, i zamiast tych dziwnych pompek normalne, i pierwszą serię przysiadów robię z hantelkami. Delfinków nie robię z szacunku do sąsiadki z dołu – mimo wszystko za dużo hałasu.
Szkic tej notki przygotowałam jakiś czas temu, a od tego czasu znowu zmieniałam rytm ćwiczeń: znowu wróciłam do szóstki. Bo lato, bo plaża, bo fajnie by było mieć kaloryfer. Za pierwszym podejściem doszłam w A6W do dnia 28 chyba, więc teraz zaczęłam od 30. Stwierdziłam, że przez cały „międzyczas” nie zaniedbywałam mięśni brzucha więc mogę. Po pierwszym dniu ćwiczeń miałam koszmarne zakwasy, ale już jest dobrze. Czytaj więcej o Ćwiczenia

Biegać

Czemu akurat 10 km? Chyba dlatego, że na razie jest to dla mnie odległość kompletnie kosmiczna. Dzisiaj równie dobrze mogłabym założyć, że pobiegnę na księżyc. Po prostu niewykonalne. Mimo wszystko uważam, że przy dużej determinacji uda mi się to osiągnąć przed moimi urodzinami.
Dlaczego akurat chcę biegać, czemu nie 100 pompek? Dlatego, że nigdy nie biegałam. Przez problemy oddechowe przez całe życie byłam zwolniona na wuefie z biegania. Każda próba przełamania się kończyła się spektakularną porażką i zapaleniem oskrzeli. Bieganie stało się dla mnie synonimem czegoś, czego nigdy nie będę robić.
Nigdy specjalnie nie chciałam biegać tak dla samego biegania. Czasem w chwilach, gdy chciałam sobie coś udowodnić próbowałam. I nigdy się nie udawało. Mocno bolały te porażki.
Jeszcze w drugiej ciąży postanowiłam, że nie ma szans, teraz się uda, będę biegać jak tylko urodzę. Urodziłam i co? I nie biegałam. Bo sąsiedzi będą patrzeć. Bo nie ma czasu. Bo nie mam kondycji. Bo ćwiczę inaczej. A w ogóle to po co i bez sensu. Chęć spróbowania i postawienia wyzwania samej sobie wracała jednak od czasu do czasu. Problemem był czas. Z dziećmi nie pobiegam. Darek wraca późno z pracy, po zmroku nie puści mnie z domu. Czytaj więcej o Biegać