Gdzieś daleko, w środku lasu
Po jesiennej zmianie czasu
Pojawiły się upiory
By rozwiązać problem spory:
Jak pozyskać przyjaciela,
Co go strach nie onieśmiela.
Pierwsze głos zabrały duchy:
– Moi drodzy, chodzą słuchy,
Że przyjaciół można kupić,
Może na tym by się skupić,
Gdzie, u kogo, i za ile?
– Na złośliwość się wysilę
– Powiedziała czarownica
Co brodawkę ma na licach.
– Przyjaciela spotkasz w biedzie,
Taki nigdy nie zawiedzie.
A kupiony, marna sprawa,
Z takim żadna jest zabawa.
Głos chce zabrać wielki smok
– Me potwory, mija rok
Odkąd szukam towarzystwa
Lecz niestety, nikt nie przystał
Na mieszkanie z wielkim smokiem.
Moja jama nie ma okien,
Może tutaj problem tkwi?
Odpowiedzcie proszę mi!
Tydzień cały tak radzili
aż naradą się zmęczyli
Dość już mieli towarzystwa
tak więc chętnie każdy przystał
Żeby rozejść się do domów
i żyć cicho, po kryjomu.
A przyjaciel: na co komu?
Gdy samotność im się znudzi
pójdą znowu straszyć ludzi.