„Wolę być mądra, niż wysportowana” – natknęłam się kilkakrotnie na takie stwierdzenie. Piszący zazwyczaj argumentują to tym, że czas mają albo na książki, albo na ćwiczenia. Jednego i drugiego pogodzić się według nich nie da. Więc albo jesteś mądry i skrajnie zaniedbany fizycznie, albo masz mięśnie jak Pudzian i całkowitą pustkę w głowie.
Zdradzę Wam sekret: to tak nie działa! Jasne, można być grubym i mądrym, można być wysportowanym i głupim, ale życie to nie gra RPG gdzie wkładasz punkty albo w intelekt, albo siłę. W realnym życiu dużo łatwiej osiągnąć zdrowy balans.
Jak znaleźć „na to wszystko” czas? Tak jak przy kaloriach: zrobić rachunek sumienia. Osób tak zajętych, że nie marnują ani chwili znam zaledwie kilka, więc prawdopodobnie nie jesteś jedną z nich. Prawie każdy z nas marnuje czas i w sumie jest to w porządku, ale nie oszukujmy się, że tego czasu nie mamy. W tej chwili pracuję na cały etat, ćwiczę 3-5 razy w tygodniu po około 40 minut, wychowuję dzieci, sprzątam, gotuję, piszę również 3-5 razy w tygodniu po te 40 minut. Oprócz tego oglądam seriale (znowu 3-5 razy w tygodniu po 40 minut) i marnuję czas przeglądając głupoty w Internecie (co najmniej godzinę dziennie). Czy jest na sali ktoś, kto z ręką na sercu może powiedzieć, że nie marnuje tej godziny dziennie na telewizję, seriale, Facebooka czy cokolwiek innego? Wątpię.
Czas już znaleźliśmy i tu pozornie można by zakończyć ten temat, ale tylko pozornie. Wysiłek fizyczny pomaga w myśleniu. Łatwiej mi siąść do pisania jak sobie trochę poćwiczę niż po całym dniu siedzenia za biurkiem. Mimo tego, że ćwiczę w domu, a nie na zewnątrz, to mój mózg czuje się „przewietrzony” po.
Poza tym ćwiczenia fizyczne, o czym już pisałam, wymagają pewnej dyscypliny i siły charakteru. I tę siłę i konsekwencję kształtują. W ćwiczeniach, tak jak w każdej innej dziedzinie życia trzeba wytrwałości, by cokolwiek osiągnąć. Równocześnie postęp w ćwiczeniach zazwyczaj łatwo zmierzyć, łatwo zauważyć i łatwo się nim cieszyć. A raz wyrobiony nawyk systematyczności łatwo już przenieść na inne dziedziny życia i korzystać też w sferze intelektualnej regularnie ucząc się czegoś czy rozwijając swój talent.
Tak więc „Wolę być mądra niż wysportowana” to tylko wymówka i jak wszystkie wymówki jest drogą donikąd, dlatego kończę tę notkę i idę robić brzuszki, a potem pewnie dopiszę kolejne 1000 słów do mojej drugiej książki.